Tak, tak! Jedna ulica jest tu wszystkim: i promenadą i drogą transportową i centrum miasta ,z butikami ,kramami ,wędzarniami, pubami, kawiarenkami ,sklepami i Bóg   wie jeden z czym jeszcze. Może wyglądało to kiczowato ,ale jakoś mi się podobało .Wreszcie Mielno, szybko szukamy jakiegoś noclegu ale wszędzie pełno ludzi ,nie dość że dużo ,to większość w stanie ,"wskazującym". A my szukamy czegoś cichego, spokojnego z odrobiną komfortu. Zrezygnowani trochę ,przyglądamy się ośródką wczasowym i mówimy do siebie, że nawet w takim miejscu ,  fajnie by było się rozbić. Jak pomyśleliśmy ,tak zrobiliśmy. "Pod wydmami." -  tak nosił nazwę, dom wczasowy, gdzie biwakowaliśmy. Tylko  cztery namioty stały koło naszych. Pełni szczęścia i zadowolenia rozglądamy się wokoło i co widzimy? Jakieś znajome twarze. Niemożliwe! Ci sami rowerowi turyści których spotkaliśmy w Świnoujściu, niesamowite! Śmiejemy się i poklepujemy po ramionach i w dalszym ciągu nie możemy uwierzyć w to co widzimy. Choć prawdę powiedziawszy, niemieckich przyjaciół ,też tak spotkaliśmy, ale o tym może później.
WTOREK -Mielno-Łazy- Dąbki- Darłowo- Jarosławiec- Ustka 102 km
To już czwarty dzień naszej wyprawy rowerowej, czwarty dzień kanikuł.Lubię tą formę wypoczynku, najpierw coś czynnego robisz a później czeka Cię coś biernego. Pocisz się tylko po to, aby uzupełniać płyny.Juz nie raz to przerabiałem i wiem o tym doskonale, że  wtedy najlepiej smakuje piwo, ale o tym pomyśle dopiero wieczorkiem. 
Śniadanie… robimy wyjątkowo pod sklepem. Pitny jogurt, bułka z serkiem topionym smakuje wybornie ,prawie tak, jak na wsi, świeże mleko podane prosto od krowy. Cieszymy się tym, że nie jesteśmy niczym uwiązani.Ani tym, kiedy co mamy jeść ,ani tym co dziś jest  w jadłospisie. Pełen luz i wolność. Nawet nie wiemy gdzie tym razem będziemy spali ,bo po co nam to wiedzieć? Ruszamy…trochę już  odczuwamy trudy tej wyprawy ,ale kto by się tym przejmował.? W Łazach omijamy jezioro Bukowo i jedziemy wzdłuż łąk i pól usianych zbożem. Czujemy się jak w niebie, nic więcej nie widzimy ,tylko zboża ,łąki i trawy. To prawdziwy cud natury.!  Żadnego odgłosu cywilizacji ,po prostu cisza jak makiem zasiał. Tylko  motylki  przelatujące nad naszymi głowami dają  jakieś oznaki życia, jakby nam chciały powiedzieć –witajcie moi drodzy…a pszczółki swoim bzykaniem zapraszają nas do wspólnego świętowania, do tańca  z przyrodą.
Ciepłe promienie słońca muskały  nas zapraszająco tak jak  wita i oczekuje się  upragnionych gości. O świerszczykach cykających koło naszych uszy, nie będę wspominał, bo bym się w marzeniach rozpłynął.
W Dąbkach czas na chwilowy oddech, wysyłamy kartkę pocztową, parę łyków zimnego płynu i dalej hejże hola, jedziemy gdzie nas oczy poniosą. Wtedy już wiedziałem, że te wakacje będą udane, nawet bardzo udane ! Niesamowita liczba rowerzystów na szlakach ,zadziwiłby niejednego. Wszystkie pokolenia były reprezentowane, ale starszych chyba było więcej,  no bo wiadomo… zdrowie. O Darłowie nic nie będę pisał, bo nic nie da się powiedzieć. Zbliżamy się do Jarosławca, ta  miejscowość, według mnie ,jest nie słusznie niedoceniana. Zgadzam się z tym ,że z dojazdem jest problem ,ale świerkowe lasy ,z potężnymi drzewami ,mogły by być dumą niejednej miejscowości. Tu robimy przerwę na obiad i kolejną kąpiel. Jedno co mnie zadziwia, to znaki drogowe, odnoszące się do rowerzystów.


Strict Standards: Only variables should be passed by reference in /home/bikeboard/domains/bikeboard.pl/public_html/smarty/plugins/function.x_paginator.php on line 35

Dodano: 2011-04-01

Autor: Tekst i zdjęcia: Jerzy Serafin

Reklama


Aktualny numer

Piszemy m.in.

    Piszemy m.in. o:
  • lekkie koła do maratonu
  • Road Tour 2019
  • Andy - Apu Wamani
  • testujemy: Fulle XC, Ghost Kato 3.9 AL, KTM X-Strada 20, Trek Madone SLR 9 Disc eTap,Merida Silex 200, Scott Ransom 920