Zdarzały się nam też czasem sytuacje nieprzyjemne.
- Nie mam okularów - stwierdził Rysiek, gdy ruszaliśmy z postoju przy sklepie w drodze do Asuanu - zostawiłem je na kierownicy, ale zniknęły.
Szybko doszliśmy do wniosku, że winę za kradzież ponosi grupka dzieci, które - jak zawsze - towarzyszyły nam na postoju.
- Zginęły okulary - tłumaczyliśmy po chwili, więcej rękami, niż słowami, właścicielowi sklepu. Po dziesięciu minutach w szukanie była już zaangażowana znaczna część mieszkańców wioski. Niestety dzieciaków nie udało się odnaleźć. Rysiek machnął ręką na stratę. - Dobra, nie ma sprawy. Nowe kosztują 5 złotych, kupię sobie w Asuanie.
Wielkie było nasze zdziwienie, gdy po kilku kilometrach dogonił nas motocykl. Siedział na nim nasz znajomy sklepikarz oraz imam z meczetu w wiosce, który o dziwo mówił po angielsku. - Jedziemy z wami do miasta - oznajmił - odkupimy okulary.
Kosztowało nas niemało trudu wyperswadowanie im tego pomysłu. Taki właśnie jest Egipt - bezpieczny, przyjazny, honorowy. Dzieciaki są, jakie są. Czasem jakiś szczeniak rzuci kamieniem albo coś ukradnie. Ale na dorosłych można liczyć. Przekonaliśmy się o tym wielokrotnie. Mimo wielu przyjaznych gestów kontakty z miejscową ludnością mogą zmęczyć. Wobec znacznej ilości wiosek nawet proste czynności stają się niezwykle trudne. Czasem trudno choćby o krzaczek, żeby się za nim skryć. Zauważyliśmy, że długie dżalabije, które noszą tu mężczyźni, poza tym, że chronią przed słońcem, mają jeszcze jedną pożyteczną funkcję - można na chwilę przykucnąć na poboczu - i sprawa załatwiona - nikt niczego nie widział. Nieźle, nie? Choć trzeba powiedzieć, że i tak było to wyjątkowo pruderyjne w porównaniu z tym, co później widywaliśmy w Czarnej Afryce. Męczące stawały się też czasem nagabywania i powtarzane po tysiąckroć każdego dnia pytania: kto, skąd, dokąd, po co? W takich sytuacjach korzystaliśmy z okazji, by odjechać kilka kilometrów w bok i po przejechaniu przez pas pól uprawnych znaleźć się na pustyni. Tu nikt nas nie nagabywał i głowy nie zawracał, bo Egipcjanie po zmroku na pustynię nie wychodzą.
‑ Snakes, wolves - mówili nam z przerażeniem w oczach ci, którzy posiedli język obcy, a ci, którzy nim nie władali, usiłowali przestraszyć nas, imitując te zwierzęta gestami.
Oczywiście nie zobaczyliśmy nawet cienia węża, za to noclegi w pustyni polubiliśmy ogromnie: piasek, skały, nieograniczony niczym widok po horyzont, zachód i wschód słońca - to wrażenia niezapomniane. Gotowane na ognisku potrawy pozwalają odpocząć od dosyć monotonnej kuchni egipskiej. Tu wreszcie panuje cisza, można odetchnąć od zgiełku dróg i wsi. Noc trwa długo - jesteśmy przecież znacznie bliżej równika - a pobudka, czy chcemy, czy nie, następuje przed świtem, gdy z okolicznych minaretów rozlegają się wzmocnione megafonami wezwania do pierwszej modlitwy. W nocną ciszę wdziera się też stłumiony, oddalony warkot pomp, które przelewają wodę z kanałów na pola. Dla nas oznacza to prysznic! Pod strugę wody można wygodnie wejść, dokładnie spłukać trud dnia, umyć głowę - znacznie łatwiej, niż w składanej misce, którą ze sobą wozimy. Chociaż Egipt nie jest rajem dla rowerzystów, to na pewno może zapewnić wiele atrakcji i jest interesującym miejscem, gdzie może wybrać się każdy doświadczony rowerzysta. Trzeba tylko się przed wyjazdem solidnie przygotować i dokładnie opracować trasę, posiłkując się zdjęciami satelitarnymi. Układ drogowy Egiptu wygląda bowiem tak, że wzdłuż Nilu wiedzie droga główna, a od niej odchodzi cała siatka niedużych, ale zwykle asfaltowych dróg lokalnych, ciągnących się kilometrami wzdłuż kanałów, a niekiedy ginących w pustyni lub kończących się ślepo w rzece. Oczywiście nie ma co liczyć na jakiekolwiek oznakowanie dróg, jeśli jednak ktoś ma dokładne mapy i dobrą orientację w terenie, nie będzie skazany na ruchliwą szosę, lecz, ku wielkiemu niezadowoleniu policyjnej eskorty, skorzysta z uroków pedałowania pod palmami daktylowymi, wśród malowniczych pól uprawnych lub gęsto rozsianych wiosek.
Przed wyjazdem warto zapoznać się z przewodnikami i jak największą liczbą innych źródeł. Bo to zbyt ciekawy kraj, by po prostu przejechać go, nie zobaczywszy niczego spośród licznych atrakcji turystycznych i budowli wznoszonych przez siedem tysięcy lat dziejów tego regionu. Turyści znajdą tu nie tylko piramidy, sfinksa i pokryte hieroglifami świątynie. Mogą też odwiedzić liczne koptyjskie klasztory, których początki sięgają samych początków chrześcijaństwa. Często zostały wzniesione w miejscach, gdzie według tradycji przebywała Święta Rodzina podczas ucieczki do Egiptu. Są też wspaniałe zabytki sztuki islamskiej, meczety i medresy, z których słynie przede wszystkim Kair. Więc nie warto się spieszyć - raczej zwolnić, przystanąć, zasiąść w jednej z niezliczonych kawiarenek nad szklanką kawy z kardamonem lub herbaty z hibiskusa, wymienić uprzejmości z sąsiadami, którzy z pewnością zapytają o cel drogi. Nie można też odmówić sobie szklaneczki orzeźwiającego soku z trzciny cukrowej lub mango ani kawałka niesamowicie słodkiej, ale zawsze pysznej baklawy.


Strict Standards: Only variables should be passed by reference in /home/bikeboard/domains/bikeboard.pl/public_html/smarty/plugins/function.x_paginator.php on line 35

Dodano: 2011-10-28

Autor: Tekst i zdjęcia: Maciej Czapliński

Reklama


Aktualny numer

Piszemy m.in.

    Piszemy m.in. o:
  • lekkie koła do maratonu
  • Road Tour 2019
  • Andy - Apu Wamani
  • testujemy: Fulle XC, Ghost Kato 3.9 AL, KTM X-Strada 20, Trek Madone SLR 9 Disc eTap,Merida Silex 200, Scott Ransom 920