Nasz tramping to taka sinusoida, przeplatanka penetracji wybrzeża z motywami górskimi. Aczkolwiek te wzniesieniowe odcinki, też bazowały na kontakcie z wybrzeżem, ale wzrokowym, co miało też swój urok. Pas nadmorski , to kilka nabierających coraz większej wartości, pełnych komercji kurortów, ale porozsiewane pomiędzy nimi mikro – wioski, tworzyły niczym naszyjnik wysadzany drogocennymi klejnotami. Gdzie każdy lśnił odrębnie.
Nasze druciane koła zawiozły nas do miejsc gdzie słyszeliśmy swój własny szept zsynchronizowany ze śpiewem ptaków czy delikatnym i kojącym szumem morza jak i tam gdzie krzyk krążył i drżał wokół górskich wzniesień i niemalże koncertował tylko dla nas. Ale pokusiliśmy się również na bardziej cywilizowany etap, w czasie którego pojechaliśmy, jak podaje turystyczny periodyk do stolicy kraju. Tu zebraliśmy informację, że to jest największe miast tego ciekawego państwa – a stolicą jest gród znacznie mniejszy położony nieopodal .....
To kraj wciąż zarysowujących się kontrastów,. Z wybrzeżem ,,pracującym” na kraj i dynamicznie chcącym dogonić Europę a lądem który ,,zastygł” w epoce lat siedemdziesiątych ze starymi Fiatami i Zastawami. Jednak siła i moc takich wypraw to ten bezpośredni kontakt z naturą. Czasem na kierownicy usiadł wielobarwny motyl, to drogę przebiegła jaskrawa jaszczurka lub w maleńkiej zatoczce, ławica kolorowych rybek uraczyła nas egzotycznym widokiem. To trudna do przekazania osnowa tej rowerowej eskapady Wypijane codziennie zawrotne ilości związku wodoru z tlenem stanowiły spowszechniałą normalność. Każdego dnia poznawaliśmy inny krajoznawczo - przyrodniczy kawałek-układanki Domino tego fascynującego skrawka naszej planety. Ale niezmienną stałą wartością było ukształtowanie terenu. To ono wydobywało z nas nieposkromione pokłady energii i raczyło nas ciągle enigmatycznym, bałkańskim urokiem. Maleńkie asfaltowe dróżki, wijące się stopniowo ponad poziom morza, wśród oliwnych plantacji, tam też i my sakwiarze – to obowiązkowy repertuar każdego dnia. W to wszystko wtopione maleńkie świątynie, monastyry, cerkwie- bo to kraj wielokulturowy, trzech religii oraz kameralne wioski rybackie, gdzie rybacy w podeszłym wieku patroszą na brzegu ośmiornice i kraby. Magia tego miejsca to jakże rozpoznawalny i charakterystyczny folklor – wielobarwna kultura, muzyka i obyczaje. Nam udało się liznąć pewien procent, pełnego ekspresji i dynamiki folkloru, zupełnie przypadkowo będąc świadkami wesela i całych związanych z tym obrzędów.
Z każdym przepedałowanym dniem nawarstwiało się zmęczenie, ale i odkładały wrażenia. A jednak z każdym wschodem słońca pragnęliśmy mknąć, poznawać, szukać, przeżywać. Ujarzmiać kolejne wzniesienie. Często ból, zmęczenie pozwalał wnikliwiej przenikać do naszych wnętrz. Jednak nigdy nie pojawiło się zwątpienie, niechęć Utarte szlaki wskazują te z cyklu naj – atrakcje. Warto nieco zboczyć z tych popularnych traktów by dokonać, własnych osobistych odkryć. One cieszą szczególnie. Kiedy patrzy się przez pryzmat turystycznego łaknienia, wszystko przychodzi łatwiej. Trudne – staje się łatwiejsze; słabe – staje się silniejsze; niemożliwe, też zmienia swój status.Niebywałym skarbem krajobrazowym tego inspirującego państwa jest największa zatoka Adriatyku – Boka Kotorska. To ONA, po naszej konfrontacji z traktem nadmorskim i górami, stanowiła – deser specjalny reasumujący nasze rowerowe zmagania. Małe wioski, które harmonijnie i w symbiozie z elementem krajoznawczym łączą się z następnymi na ponad 100 km linii brzegowej zatoki, pozbawionej turystycznej ekspansji i ,,blichtu” to balsam dla wszystkich ludzkich zmysłów. W osadach pozbawionych pulsujących neonów, znaleźliśmy czas i resztki oszczędności by raczyć się smacznymi jadalnymi dziwactwami pochodzącymi z morza, podawanymi w kameralnej knajpce, do stolika usytuowanego na plaży z widokiem na otchłań 87 km2 Boki. Tu w sercu Europy, wydawało by się to niemożliwe. A jednak...
Gwiazdą w tej układance jest Kotor – nazywany ,,małym” Dubrownikiem. Turystyczny magnez, przyciągający rzesze turystów plątaniną uliczek, placów i zaułków z ,,wypolerowanym” brukiem i potężna twierdzą spinającą to wszystko w jeden zwarty urbanistyczny układ.


Strict Standards: Only variables should be passed by reference in /home/bikeboard/domains/bikeboard.pl/public_html/smarty/plugins/function.x_paginator.php on line 35

Dodano: 2011-11-03

Autor: Tekst i zdjęcia: Jacek Gut

Reklama


Aktualny numer

Piszemy m.in.

    Piszemy m.in. o:
  • lekkie koła do maratonu
  • Road Tour 2019
  • Andy - Apu Wamani
  • testujemy: Fulle XC, Ghost Kato 3.9 AL, KTM X-Strada 20, Trek Madone SLR 9 Disc eTap,Merida Silex 200, Scott Ransom 920