
Dolomity - enduro na Księżycu
Słońce zaszło ponad godzinę temu i zerwał się silny wiatr.
Zmęczony po dniu pełnym wrażeń marzyłem, aby w końcu udać się do
samochodu i pozbyć się rowerowego sprzętu. Temperatura na Passo
Sella (2244 m n.p.m.), gdzie utknęliśmy na kilka godzin,
fotografując jazdę w promieniach zachodzącego słońca oraz
podziwiając widoki, błyskawicznie spadała. I tak zastała nas noc.
Jak przez mgłę usłyszałem krzyk Tippie:
koleś, zawracaj! Musisz to
zobaczyć! Rzuciłem na
odczepne: hę?
Tippie z wyrazem niedowierzania na
twarzy wskazał palcem gdzieś do
góry: księżyc, człowieku... Jak
mogłeś tego nie zauważyć!
–
powiedział, wsiadł na rower i
popedałował z powrotem do góry. Podniosłem głowę we wskazanym
kierunku i stanąłem jak wryty. Nigdy czegoś takiego nie
widziałem...
Dolomity są legendą. To zdecydowanie jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. To mekka dla amatorów wspinaczki, narciarstwa czy wycieczek górskich. Reinhold Messner, jeden z najbardziej znanych wspinaczy na świecie, właśnie tutaj w dzieciństwie stawiał swoje pierwsze wysokogórskie kroki. W 2009 roku Dolomity zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, aby chronić ten niezwykły górski krajobraz. Naznaczone historią I wojny światowej stoki pokryte są gęstą siatką dróg i tras wojskowych, idealnych do jazdy rowerem. Dodaj do tego liczne szlaki turystyczne, po których można się poruszać jednośladem, a otrzymasz raj dla kolarzy górskich.
Dolomity są legendą. To zdecydowanie jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. To mekka dla amatorów wspinaczki, narciarstwa czy wycieczek górskich. Reinhold Messner, jeden z najbardziej znanych wspinaczy na świecie, właśnie tutaj w dzieciństwie stawiał swoje pierwsze wysokogórskie kroki. W 2009 roku Dolomity zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, aby chronić ten niezwykły górski krajobraz. Naznaczone historią I wojny światowej stoki pokryte są gęstą siatką dróg i tras wojskowych, idealnych do jazdy rowerem. Dodaj do tego liczne szlaki turystyczne, po których można się poruszać jednośladem, a otrzymasz raj dla kolarzy górskich.
NASTAŁA NOC
Pierwszego dnia utrzymaliśmy plan z uwzględnieniem najdrobniejszych
szczegółów. A czas pędził nieubłaganie – zostały nam tylko trzy
godziny jazdy do zmroku, a jet lag coraz bardziej da wał o sobie
znać. Dodatkowo spędziliśmy pięć godzin w samochodzie, pędząc po
krętych drogach, przysypiając, a po chwili budząc się otumanieni
uderzeniem głową o szybę lub o współpasażera. Tylko lokales Ale był
w świetnym humorze i widząc nasze zaspane miny, optymistycznie
stwierdził: (...)
Cały tekst znajdziecie w bikeBoard 8/2016 (gdzie kupić)
Kup e-wydanie