Poniedziałek 14.07. Międzyzdroje-Mżerzyno. Ruiny w Trzęsaczu, ładna latarnia i wojskowe bezdroża.
Dystans 62 km
Po nocnym wypoczynku, ruszyliśmy dalej . Przez Dziwnówek i Pobierowo drogami pośród lasów i łąk, dotarliśmy do Trzęsacza. W tej miejscowości na krawędzi klifu, stoją ruiny gotyckiego kościoła z XV wieku. W momencie budowy, stał ok. 2 km od brzegu. Przez lata morze wdzierało się w ląd, wymyło skarpę, rujnując świątynie. Przy ruinach trwają prace zabezpieczające przed całkowitym spadkiem ruin z klifu. Pogoda i humory nam dopisywały, przejechaliśmy przez Rewal a stanęliśmy dopiero na parkingu przy latarni morskiej w Niechorzu. Po drodze widzieliśmy jedną z tutejszych atrakcji, Retro-Expres ciągniony przez ciuchcię, to replika XIX wiecznego pociągu. Skład obwozi turystów po najładniejszych okolicach od Gryfic do Niechorza. Latarnia morska to z pewnością najpiękniejszy obiekt tego typu na polskim wybrzeżu Bałtyku, i zabytek kultury narodowej. Imponująca budowla, do której wejście znajduje się w dużym ogrodzie, była niestety nieczynna, Wieża jest wysoka na 45 m. o zasięgu światła 37 km.(20 Mm). Potwierdziliśmy odwiedziny na pocztówce, i po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w kierunku Pogorzelicy. Nic nie wskazywało, że przeżyjemy na dalszej trasie fantastyczne, ale i kłopotliwe przygody.
Po pasie byłego lotniska wojskowego dotarliśmy do Pogorzelicy. Mieliśmy do wyboru dwie drogi w kierunku Mrzeżyna. Jedną dłuższą przez Trzebiatów, a drugą wg. mapy przez lasy. Wybraliśmy tę drugą, bo po lesie wszyscy jeżdzić lubimy. Nie wiedzieliśmy jednak, na szlaku za lasem, spotkają nas niespodzianki. w postaci terenów do niedawna zamkniętych. Szlak skończył się w lesie, i wyjechaliśmy na piaszczyste bezdroża byłego nadmorskiego poligonu wojskowego. Trzeba było przeprowadzić rowerki przez miękkie piaszczyste nieużytki do pobliskiej drogi biegnącej wzdłuż wojskowego ogrodzenia. Okazało się to trudną szkoła przetrwania. Minęliśmy kilka szkoleniowych okopów, i omijając głębokie piachy, między licznymi krzakami dotarliśmy do brukowanej drogi. Ten "spacerek" kosztował wszystkich sporo sił, więc w pierwszej kolejności łykneliśmy po batonie chałwy i solidnej porcji soku. Z mapy i znaków szlaku, wywnioskowaliśmy, że droga ta powinna nas zaprowadzić do Mrzeżyna. Ale życie uznało, że napisze nam swój scenariusz.
Jechaliśmy przez gęsto zalesiony teren, wzdłuż wielu budynków i ogrodzonych terenów opuszczonych przez armię, które trochę szpecą te piękne dziewicze tereny. Prowadziły nas małe znaki szlaku malowane na drzewach, a to więcej niż skąpy system informacji. Na tym całkowitym bezludziu, spotkaliśmy trzech rowerzystów jadących z Dźwirzyna. Opowiedzieli nam o jeździe po plaży i wchodzeniu do lasu po wydmach. Jazda przez las za którym szumi morze, była bardzo przyjemna. I pewnie to wrażenie by nam pozostało, gdyby nie brukowana nawierzchnia drogi.. Przez ponad 8 km. tak nas wytrzęsło, że ręce drżały nawet na postojach. Gdy zza kolejnego zakrętu wyłoniły się brama i wojskowe budynki, mieliśmy nadzieję, że to konec brukowej niedogodności. Nic bardziej mylnego. Okazało się że był to koniec drogi, a nie przygód. Na wojskowy teren, likwidowanej jednostki nie wpuścił nas żołnierz.
Poinformował że aby dotrzeć do Mrzeżyna, musimy wrócić ok. 800 m. do byłych garaży, i "przebić" się przez las do plaży. Wspomniał też, że będzie to wymagać zjazdu z wydm na plażę. Nie byliśmy zachwyceni taką perspektywą, bo dla nas i rowerów oznaczało to wyczyny ekstremalne i niezbyt przyjazne wobec nadmorskiej przyrody.
Czy naprawdę nie można było umieścić w tym rejonie choć jednej tablicy informacyjnej, aby nikt nie musiał kluczyć po krzakach i chodzić po wydmach z ciężkimi rowerami?????????
Ze skwaszonymi minami ruszyliśmy z powrotem. W pobliżu opuszczonych garaży dostrzegliśmy leśną przecinkę. Poszedłem na "zwiady" z Pauliną. Leśna ścieżka wiła się pośród drzew, a potem przeszła w głębokie piachy prowadząc donikąd, a pokonałem ponad kilometr. Jasne się więc stało, ze tędy przejechać się nie da. Postanowiliśmy po wydeptanej ścieżce między drzewami, przebić się z rowerami do plaży. Ale gdy już wszyscy solidnie zmęczeni przeszliśmy przez zieleń, czekało nas najtrudniejsze.


Strict Standards: Only variables should be passed by reference in /home/bikeboard/domains/bikeboard.pl/public_html/smarty/plugins/function.x_paginator.php on line 35

Dodano: 2008-09-30

Autor: Tekst i zdjęcia: Janusz Bączyński

Reklama


Aktualny numer

Piszemy m.in.

    Piszemy m.in. o:
  • lekkie koła do maratonu
  • Road Tour 2019
  • Andy - Apu Wamani
  • testujemy: Fulle XC, Ghost Kato 3.9 AL, KTM X-Strada 20, Trek Madone SLR 9 Disc eTap,Merida Silex 200, Scott Ransom 920